Asfalt terowy nie nadaje się do zalewania bruku, gdyż pod wpływem gorąca silnie rozmięka i przy silniejszym luku powierzchni – spływa ku ściekom, a w danym razie nawet je zatyka. W zimie staje się znowu bardzo kruchy, rysuje i pęka, gdy zaś dłuższy czas był wystawiony na działanie powietrza i słońca, traci lotne składniki i staje się kruchą, popękaną masą, nic wiążącą zupełnie kostek ze sobą i wykruszającą się ze spojeń pod uderzeniem kół i kopyt.
Wady te usiłowano usunąć odpowiednim doborem asfaltu sztucznego, przez co doprowadziło się ostatecznie do rezultatów lepszych. Używa się więc dziś teru, z którego oleje antracenowe tylko częściowo odprowadzono. Radzimy następującą kompozycję: w kotle, przeznaczonym do gotowania masy, topi się 2.000 kg miękkiej smoły, dodaje się do niej 800 kg oleju terowego destylowanego do 220 stopni Celsiusza i 1000 do 1200 kg pyłu asfaltowego. Po starannym wymieszaniu odpuszcza się masę do beczek przez sita. Zatrzymujące się na nich grudki pyłu, nie dość jeszcze rozdrobionego, rozciera się na sicie drewnianem narzędziem.